Rzadko kiedy nazywam jakiś film "typowym filmem z Sundance", ale "Frank" na pewno takim jest. To oczywiście nie ma brzmieć jak wada, czasami to może być wielka zaleta.
W skrócie: poznajemy historię genialnego muzyka, który nigdy nie zdejmuje swojej maski (najbardziej twarzowa rola w karierze Michaela Fassbendera). Przypadkowo spotkany rezerwowy klawiszowiec chce uczynić zespół Franka (tego muzyka) znanym.
Co jest wyjątkowego w tym filmie?
Oczywiście muzyka. Gdyby muzyka nie była wyjątkowa w filmie o muzyce, to nie byłby to dobry film. Zespół tworzy muzykę BARDZO eksperymentalną i bardzo żałuję, że istnieje tylko na ekranie. Całe szczęście, że w filmie mamy wiele okazji do delektowania się dźwiękiem. Dziękujmy Stephenowi Rennicksowi!
Co jest wyjątkowego w tym filmie?
Oczywiście muzyka. Gdyby muzyka nie była wyjątkowa w filmie o muzyce, to nie byłby to dobry film. Zespół tworzy muzykę BARDZO eksperymentalną i bardzo żałuję, że istnieje tylko na ekranie. Całe szczęście, że w filmie mamy wiele okazji do delektowania się dźwiękiem. Dziękujmy Stephenowi Rennicksowi!
Taki żarcik.
Standardowe utwory są nieco inne.
Standardowe utwory są nieco inne.
Co jeszcze było miłe? Akcent, z jakim Baraque mówi po francusku.
Ogółem naprawdę polecam.
Tak bardzo bardzo.
Ogółem naprawdę polecam.
Tak bardzo bardzo.